Żeby nie zanudzić na śmierć Bieszczadami ,(ale to nie koniec oczywiście!!!), małą relacja z pierwszego w tym roku grzybobrania.Oczywiście rasowi grzybiarze byli by oburzeni słysząc że wypad do lasu o godz. 10.00 do 12.000 można nazwać grzybobraniem,ale ...okazało się całkiem owocne,duża reklamówka samych podgrzybków i prawdziwków!!! Przy okazji super aura ,nic tylko się "trzepnąć" na ściółce i wylegiwać .Była też okazja wypróbować najnowszy prezent od Wujka Kubusia, zdalnie sterowny helikopter.Niestety okazało się że opis tego sprzętu "only indoor" nie jest przesadzone.Zabawka jest bardzo leciutka ,lekki wiatr nią targa ,a przede wszystkim pilot jest na podczerwień a nie fale radiowe i niestety promienie słoneczne go zakłócają .Ale w pomieszczeniu zabawa przednia!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde słowo :)